środa, 12 grudnia 2012

Zjeść łąke - to jest to

BrewDog Hardcore IPA



Jak zaczynać to z grubej rury.
Uwielbiam IPA, szczególnie gdy jest ekstremalnie nachmielone. Chmiel, dużo chmielu, całe USA chmielu. Jestem pod tym względem maniakiem. Kiedyś wielbiłem Atak Chmielu, gdyż był czystą poezją, ambrozją i przede wszystkim był mi lekiem. Dlatego zaopatrywałem się zawsze w większe ilości ów fantastycznego trunku. Niestety ostatnia warka okazała się klapą i zostałem sam na sam z dziesięcioma butelkami, które zawierały ponoć te same lekarstwo, ten sam narkotyk, lecz ja jako chmielowy ćpun wiedziałem już po pierwszym łyku, że ktoś w najlepszym wypadku spieprzył robotę lub o zgrozo chrzci towar. "Pełen bólu i żalu" nie spaliłem koszulek sygnowanych marką PINTA. Czekam na kolejne warki, które zapewne pokażą się dopiero w przyszłym roku. Panowie z PINTY mają u mnie bardzo duży chmielowy dług, mam nadzieje, że naprawią ów błąd. 

Wracając do meritum. BrewDog to godny polecenia browar, warzący wiele świetnych piw. Nie będę poruszał kwestii pobocznych związanych z tym browarem, skupię się na jednym z jego sztandarowych piw - Hardcore IPA.
Ekstremalnie chmielone mieszanką chmieli prosto od Wujka Sama. Po prostu bomba.
Pije je po raz kolejny. Cóż tak to już jest z tą miłością.
Odpalam kapsel. Istna gra wstępna, ów trunek kusi mnie zapachem kwiatów, owoców, sosny. Cudowna rześkość. Siedzę i wącham, wącham, wącham. Fantastyczna słodowość obleczona aromatami tych wszystkich chmieli co to musiały przebyć tak długą drogę z USA do UK. Zasadniczo piwo się pije, lecz ja nie mogę oderwać się od napawanie się tą cudowną wonią. Jakbym mógł wciągnąłbym to wszystko nosem.
Smak po prostu powala, eksplozja chmielu, cały jego ogrom atakuje kubki smakowe. Fantastyczna słodycz, przechodząca w bardzo miłą, nienachalną gorycz, osadzającą się na podniebieniu i utrzymującą się przez dłuższy czas. Goryczka jak dla mnie jest idealna, wyważona. Całość oprawione w niesamowitą rześkość. Co do alkoholu jest go tu sporo bo aż 9,2% lecz jest on absolutnie nie wyczuwalny. W smaku pełen wachlarz: owoce, kwiaty, żywica, karmel i ta trawiastość. To właśnie stąd ów tytuł. Osobiście przy takich IPA'ch czuje się jakbym zjadł łąkę. Świerzą, lekko pokrytą rosą, kwiecistą łąkę w środku lata... Człowiek może się rozmarzyć przy takim piwie. Uwielbiam takie piwa. 

Ocena: 9/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz